wtorek, 21 stycznia 2014

Celina , Hania , Michał , Krzysztof = piknik :)






   Było cieplutko. Dzieci biegały po parku. Tylko czasem Szwaby je dominowały. 
Po przedwczorajszym spotkaniu Celiny i jej narzeczonego Krzysztofa, Hania i Michał przygotowywali się na piknik z nimi. Bardzo się cieszyli. Hania dlatego iż to jej przyjaciółka sprzed wojny. Michał , bo lubił na nią patrzeć. Nie mogli się już doczekać. Nie mieli nic innego do roboty. Wybiła godzina 13.00. Hania napełniła koszyk chlebem i czekoladą , którą dostała od wielbiciela z poczty. Hania ubrana była w trochę za ciasną koszulkę niebieską. Michał w elegancką czerwoną koszulę i bordowe spodnie. Postanowili , że są gotowi na spotkanie i ruszyli w drogę z koszykiem. 
  Na miejscu Michał zobaczył już siedzącą Celinę w piękną , delikatną , białą sukienkę. Wpatrywał się w nią , póki Hania go nie szturchnęła. Oczywiście nie mogło zabraknąć Krzysztofa. Według Michała pozbawiony poczucia humoru. Sztywniak. Celinka zaczęła rozmowę. 
-Nareszcie jesteście. Czekamy i czekamy. Myśleliśmy, że już Was tu nie zobaczymy. Haniu bardzo ładna bluzka. - rzekła uśmiechając się do niej i bawiąc się kwiatkiem. 
-Krzysztof kim Ty właściwie jesteś? -spytał Guzik. 
-A po co ci to? -odgryzł się. 
-Chłopaki jest taki piękny dzień.. Dajcie spokój. Nie psujcie tej chwili.-wtrąciła się Celina. 
-Bokserem. -pochwalił się Krzysiek. 
-Bokserem powiadasz? Powalczymy?-zażartował Michał. 
Michał nagle zapatrzył się w Celinę i nie mógł od niej oczu oderwać. Była inna niż Hania. Mniej poczucia humoru i zabawniejsza od Hani. I jej uroda... Włosy kasztanowe.. 

-Ich hatte eins ein schönes Vaterland Der Eichenbaum 
Wuchs dort so hoch, die Veilchen nickten sanft.
Es war ein Traum. -wyrecytowała Celina niemiecki wiersz. 

-Celina nie szwarogcz.-rzekła Hania. 
Michał nie wierzył. Też znał ten wiersz. Zaczął dokańczać po Celi. 

-Das küßte mich auf deusch und spracht auf deusch
(Man glaubt es kaum
Wie gut es klang) das Wctr: "Ich liebe dich!"
Es war is Traum


-Też pan go zna??-spytała z niedowierzaniem Celina. 
Hania i Krzysztof czuli , że coś nie tak. Byli zazdrośni o nich, Za bardzo się dogadywali . 
-Oczywiście. Bardzo lubię ten wiersz.-powiedział Michał uśmiechając się do niej wesoło. 
-Michał Ty też szfargoczesz? A po za tym chyba już na nas czas. Miło było. Chodź Michał.-wzięła go za rękę Hania.
-Chwileczkę. - Michał podszedł do Celiny i pocałował ją w rękę zaglądając jej w niebieskie oczy. Krzysztof się przybliżył. Tak patrzył na Michała jakby chciał go zabić. 
-Serwus Celinka. Trzymaj się Krzysztof. -pożegnała się Hanna.
Wszyscy się rozeszli. Nawet Hania i Michał , którzy po drodze się posprzeczali o zachowaniu Guzika. 
Michał był bardzo zadowolony z pikniku. 

Opowiadanie o Wandzie: Pawiak. 




   Przez małe okienko dotarło trochę światła do celi. Wanda przybliżyła się. Tak dawno nie widziała tak promiennego słońca i jego blasków. To nie dla niej życie. Psychika zaczęła szwankować. 
Nienawidziła kłaść się. Próbowała nie zasypiać , bo wtedy śniły jej się koszmary i codzienne przesłuchania. ''Przecież ja nie wiedziałam co robię! To Karol mnie oszukał'' - myślała i dręczyło ją to , że weszła w współpracę z Ryżkowskim. Gdym to mogła odwrócić. 
Ile ja bym dała! 
Tak brakowało jej Bronka. Chciałaby go przytulić , tylko przez chwilę. To tak mało przecież. Zobaczyć. Nawet nie wiedziała czy żyje. Co kilka tygodni miał akcje i egzekucje. 
Nie wiadomo co się przydarzy... 
    Łachy jakie miała na sobie nie pachniały przyjemnie. Wszystkie byłyśmy spocone.. A było nas 8. Z Niną najlepiej się dogadywałam. Ale jednej jej rzeczy zazdrościłam : Szczęścia. Nigdy jej nie brano na przesłuchanie , a jeśli nawet brano.. Nie bili. 
Do wszelkich , okropnych prac brano mnie.. Do szklarni, do pralni... Ludzie , którzy tam nie byli. Nie mogą sobie wyobrazić nawet jaki to stres. Nawet jeśli przynoszą jedzenie jeśli można to tak nazwać. 
   Bardzo dziwiło mnie zachowanie Schneider'a. Mieli wywieźć mnie do obozu (Chwała Bogu , że tego nie zrobili). Schneider kazał , żebym została na pawiaku. Jak były ćwiczenia, a nie ukrywam.. Były karygodne. Przerażało mnie to wszystko. Kolana mi spuchły i wciąż krwawiły. Schneider coś knuje.. Już się boję. Jednego jestem pewna: Nic dobrego. Graba , strażniczka na pawiaku uwzięła się na mnie. Chociaż nic nie zrobiłam.. Przynajmniej nie wiem. Chce się mnie pozbyć na każdym kroku. 
      Godzina 17.00. Miałam już nadzieję , że dziś dadzą Nam spokój. Od wszelkich robót. Przyszła Graba. Kazała mi wyjść , Ninie i Loli. Trzeba było szorować 3 godziny podłogę. Za każdym razem jak przechodziła kopała mnie. 
''Cyjanek , to moje jedyne wyjście by się stąd wydostać'' Opowiedziałam o tym Ninie. Jej się tylko zwierzam. Powiedziała , że go nie znajdę i jak bym się jakąkolwiek metodą odebrała sobie życie.. Dam satysfakcję Grabie. A na pewno tego nie chce! Zostaje mi tylko wiara , że jakoś się z tego pieprzonego miejsca wydostanę... 
        Zaprowadzili mnie do izolatki. Nie wiedziałam dlaczego.Po chwili przyszedł Schneider. Nie wróżyło to nic dobrego. Zaczęłam się modlić w duchu. ''Ojcze Nasz...'' 
-Witaj ślicznotko. - odezwał się z szyderczym uśmiechem.
-Aaaaa!!!- zaczęłam krzyczeć na cały głos.
-Zamknij się zdziro!-powalił mnie na podłogę i zaczął rozbierać.
Przyszła Graba. 
-Co to za krzyki?!- patrzyła się w nich osłupiona. 
-Wynocha!-krzyknął Schneider. 
-Pomóż proszę! Jak kobieta , kobiecie!-błagała ze łzami Wanda.
Graba zamknęła drzwi, jakby zazdrosna.. 
Minęło ponad pół godziny. Rzuciła Graba ją do celi. Kopnęła na dodatek, Wanda była cała posiniaczona i miała intensywne zadrapania.
Podeszła koleżanka z naprzeciw.
-Co oni Ci zrobili?!! -spytała przerażona. 
Wanda nic nie odpowiedziała. ''Muszę się stąd wydostać''-myślała w kółko. 


Serwus!



Pierwsze spotkanie Władka i Rudej. :) 



    Pogoda dopisywała. Było bardzo słonecznie.
 Władek obudził się o godzinie szóstej i zaczął się ubierać. ''No tak. Dziś spotkanie z łączniczką'' - pomyślał. Trochę się obawiał tego spotkania. Jego brat Michał to był kobieciarz. Znał się wyśmienicie na kobietach. A on.. Spotkał się tylko kilka razy przed wojną z Zosią. 
Postanowił , więc wyglądać bardziej elegancko niż zwykle. Założył skórzane buty brata. Psiuknął się resztką perfum , założył najczystszą marynarkę jaką miał w szafie. 
    Mieli się spotkać na placu obok Staniaszka. (Zakład Krawiecki). Stał nie całe 15 minut.Byli umówienie na jedenastą. Kobieta podeszła i powiedziała:
-Czy to pan chce meble? - zaczęła poważnie łączniczka. 
Władek nie wiedział o co chodzi. 
Wszystko zapomniał co miał powiedzieć. Cały kod.
 Czuł pustkę w żołądku. Zaraz myślał , że zemdleje. Kobieta , która jak widać była jego łączniczką wyglądała olśniewająco.
Miała na sobie niebieską sukienkę i założoną na nią przedwojenną marynarkę. 
Kruczoczarne Włosy opadały na jej piękne oczy.
-Aha. Przepraszam pomyłka.- powiedziała zmieszana i ruszyła w przeciwną stronę. 
Władek poczuł , że to na nią czekał. Nie wiedział dlaczego zaszły te ''objawy'' Ratując sytuację odpowiedział nagle.
-To nie pomyłka. Tak to ja chce meble do kawiarni.- patrzył na nią. Zahipnotyzowała go jak widać...
-Ma pan jakieś problemy z pamięcią? Wszystko dobrze? Marnie pan wygląda. Ale cóż... 
''Ruda jestem'' - podała rękę Konarskiemu. 
-Co proszę? - rzucił na wiatr Władek. 
-''Ruda'' to mój pseudonim. Ale możemy sobie mówić po imieniu. Przecież będziemy się teraz często spotykać. - Uśmiechnęła się ''Ruda''. 
-Władek.
-Brudna jestem? Tak na mnie patrzysz.- Tym razem poczuła się zmieszana. 
-Dla kogo ta róża? Dla mnie? - pewna siebie powiedziała z namysłem. 
-Ah tak. Proszę. 
-Bardzo dziękuję. Ma pan w tej karteczce umówione spotkanie z oficerem AK.Szykuje się niezła akcja. - podała karteczkę do ręki ''Ryszarda''
Władek poczuł jej cieplutką rękę. Po prostu nie chciał puścić.. Łączniczka wzięła powoli swoją dłoń. 
-Muszę już iść. Następne spotkanie będzie w skrzynce kontaktowej. - podeszła szybko do Władka i pocałowała go w policzek. 
-Dla kamuflażu. - rzekła , uśmiechając się lekko. 
     Konarski jak przyszedł do domu, rzucił się na łóżko i nie mógł zasnąć aż do północy.  Michał zagadał do niego:
-Władziu. Co taki zamyślony cały czas? - spytał szyderczo ''Guzik''
-Wymyślasz sobie. Wszystko jest w porządku. - kłamał Władek.
-Kobieta. Czuje to. - Michał tak się uśmiechnął , aż wybuchnął śmiechem. -Nie mogę. Władziu. Co to za jedna? Wolna?
-Nie wiem. To tylko łączniczka. Idę spać. Dobranoc!
-Dobrze, ale spokojniej Władek. Jutro dam Ci rady.  
Chciał znowu spotkać się z Rudą. ''Tak. Ona jest niesamowita'' - pomyślał , zasypiając. 




TO JEDEN Z MOICH OPOWIADAŃ. PODOBA SIĘ?